Szum windy podziałał na mnie hipnotycznie. Oparłem czoło o zimną, stalową ścianę i przez chwilę wydawało mi się, że unoszę się w kapsule czasu i kiedy otworzą się przede mną drzwi, ujrzę za nimi szumiący i pachnący zielenią las, zaś w oddali skakać będą puszyste białe króliczki chrupiące soczyste marchewki. Niestety gong windy po chwili wybudził mnie z tego błogiego zamyślenia i drzwi z rumorem rozsunęły się na moim piętrze.
- Witaj czarny poranku, mój przyjacielu – pomyślałem w duchu i ruszyłem przed siebie, prosto na środek wielkiej szarej sali z setką biurek i komputerów, przedzielonych jedynie ściankami działowymi. Już od panującego rwetesu, dzwoniących telefonów i klikających jednocześnie dziesiątek klawiatur można było oszaleć, a miałem tu spędzić jeszcze co najmniej 10 godzin, 5 dni, 12 miesięcy, 20 lat... Nie, to nie mogła być prawda! Opadłem na krzesło wyczerpany, a przecież jeszcze nie zacząłem nawet pracy. Ewidentnie musiałem napić się mocnej, czarnej kawy. Nie zdejmując płaszcza, jak najszybciej udałem się do naszej firmowej kuchni, gdzie byli już Sebastian, Małgośka i Ewa.
- Ruszcie do cholery mózgownicami, przecież trzeba coś kupić panu Markowi, tak nie wypada! – Małgosia to prawie wykrzyczała, a na jej twarzy pojawił się grymas zwątpienia wymieszany ze wściekłością.
- Spokojnie nasza śliczna Małgorzatko! - odpowiedział jej donośnie Sebastian.
- Jeszcze raz powiesz na mnie „Małgorzatka”, a zmażę Ci cegłówką z twarzy ten twój głupi uśmieszek – odparła z nieukrywanym uczuciem Małgosia.
Idealny moment na wyciszenie i kawę – westchnąłem ciężko i wszedłem powoli do kuchni.
- No, jesteś! Czekaliśmy na ciebie, bo mamy tu nie lada problem z tym prezentem, wiesz... – powiedział do mnie Sebastian, mój najlepszy kumpel w pracy i jednocześnie szef naszego zespołu.
- Aaa, co takiego właściwie się stało, jeszcze go nie wybraliście? - próbowałem łagodnym tonem głosu jakoś rozładować napięcie, które wisiało w powietrzu.
- Rany, Jasiek! Ty jak zwykle dwie doby do tyłu! To nie wiesz jeszcze, że nic nie wybraliśmy? Really?! - wyraźnie wzburzona Ewa odpowiedziała mi precyzyjnie i zaczęła nalewać sobie czarny płyn z ekspresu. Po kuchni rozszedł się błyskawicznie cudowny zapach świeżo parzonej kawy.
Muszę wyjaśnić, że nasz prezes, pan Marek, odchodził na emeryturę, a ponieważ wszyscy w zespole darzyliśmy go szacunkiem i co by nie mówić, był dla nas dobrym i sprawiedliwym szefem, postanowiliśmy kupić mu wspólnie coś nietuzinkowego, czym moglibyśmy mu okazać naszą wdzięczność i uznanie za wspólnie przepracowane lata. Nasze przewodnie hasło brzmiało: „Prezent dla Prezesa!”
- No tak, tak... – udałem, że intensywnie myślę i po chwili na moim czole wystąpił stosowny do sytuacji grymas.
- Słuchajcie, mam! - Sebastian prawie wstał z krzesła – żaglowiec w butelce! Wszyscy jak na sygnał spojrzeliśmy na Sebastiana, a sekundę później zataczaliśmy się od śmiechu, oprócz Sebastiana, rzecz jasna.
- Nie, nie... Sebastian, miej litość... – Małgosia prawie płacząc wydusiła z siebie z ledwością słowa. To musi być coś prestiżowego, eleganckiego, a jednocześnie uniwersalnego – Nie pomyślałeś Seba, że nasz Prezes może cierpieć na hydrofobię?
- Yyy, co? – jęknął Sebastian czerwony jak piwonia.
- Mam! – tym razem poderwała się Ewa – Widziałam w sklepie takie śmieszne kap... – i tu dziwnie Ewa przerwała – Nie, bo ja... – Ewa zaczęła coś mamrotać pod nosem – ...bo ja widziałam w sklepie ze śmiesznymi rzeczami takie kapcie w kształcie jednorożca – coraz ciszej wydukała wreszcie Ewa.
- ŻE, CO?! – teraz ryknęliśmy już wszyscy jednym głosem!
- Kapcie w kształcie... – i Ewa zatoczyła się szlochając, cała się przy tym trzęsąc i wibrując.
- To jakiś koszmar! – postanowiłem rzeczowo włączyć się do dyskusji – Naprawdę takie tęgie umysły zgromadzone w jednym pomieszczeniu i nie potrafią nic sensownego wymyślić? – rzuciłem tekstem pełnym pogardy – Mam świetny pomysł na prezent, który jednocześnie jest prestiżowy, z klasą i podkreśli wyjątkowość obdarowanej osoby – tym razem to ja prawie wykrzyczałem swoją kwestię – Pióro wieczne! - ryknąłem niczym opętany.
Nastąpiła cisza, podczas której mózg każdego z nich wszedł na wyższe obroty i zaczął przetwarzać rzucony przeze mnie pomysł.
- Kurczę, Jasiek! Jesteś genialny – rzucił Sebastian i rozpromienił się na całej twarzy, a ślad po piwonii natychmiast zniknął.
- Rewelacja! - wybąkała przez łzy Ewa i znów zaczęła cała wibrować.
I tym sposobem dzień, który wydawał mi się od samego początku dniem straconym, stał się moim osobistym sukcesem, a ja od tej pory otrzymałem wśród naszego zespołu stanowisko „oficjalnego konsultanta ds. prezentów.”
Spytacie się mnie teraz, czemu akurat wybrałem pióro wieczne, jako idealny prezent dla szefa, czy prezesa firmy? Chętnie wam na to odpowiem, moi drodzy:
Markowe pióro wieczne, to nie tylko doskonały przyrząd piśmienny, dzięki któremu możemy poprawić jakość swojego pisma, lecz również wyborny i uniwersalny prezent zarówno dla mężczyzny, jak i kobiety, który sprawi, że obdarowana osoba poczuje się wyjątkowo doceniona i wyróżniona.
Sprawdź wszystkie dostępne pióra wieczne dostępne w sklepie Twojepioro.pl